W bazie nie miałam wiele do roboty. Na misje mnie nie puszczali, a ile można ostrzyć i naprawiać oręż? Większość czasu spędzałam więc na medytacji i rozmyślaniu w moim pokoju nad położeniem w jakim się znalazłam. No i na spaniu. O tak! To była jedna z tych rzeczy, które podobały mi się w tym chorobliwym nadzorze! Jako że bali się mnie spuszczać z oczu nie mogli mnie gonić cały czas do pracy i naprawdę dużo czasu poświęcałam na odpływanie do krainy Hypnosa.
Jednak któregoś dnia coś przerwało moją poobiednią drzemkę. Ktoś o taj nietypowej porze zapukał do mojego pokoju. Wstałam z łóżka i otworzyłam. Stał tam Akaymon. Oprzytomniałam szybko i bacznie przyjrzałam się mężczyźnie. To dość niespotykane, żeby sam dowódca bazy przychodził do mnie.
- Mam kłopoty? - zapytałam beznamiętnie, dokładnie analizując w pamięci ostatnie wydarzenia.
- Nie. - Mężczyzna zamknął za sobą drzwi na klucz. - Ale chcę, żebyś coś dla mnie zrobiła...
Jego ton był poważny, mówiący, że nie pora na dowcipne uwagi... A czego się przy mnie nie mówi? Właśnie tego!
- Jeżeli chodzi o zabawienie się z tobą to możesz sobie darować podchody – wypaliłam, nim zdążyłam ugryźć się w język.
Akaymon zmierzył mnie lodowatym wzrokiem. Byłam pewna, że żadna Czarnokrwista by go nie pociągała.
- Nie, nie o to chodzi - jego głos była nadal spokojny, ale wiedziałam że moja obecność nadal go drażni, mimo iż zazwyczaj był pogodny. - Twoim zadaniem będzie unieszkodliwienie szpiegów Czarnych w Tsereen-Vii, koło miasta Delav'Thon. To brudna robota. Idealna dla twojej brudnej krwi. Będzie to również sprawdzian twojej wierności. Jeżeli nie zrobisz tego, co każę to dopadniemy cię, choćby na krańcu świata, rozumiesz?
- Tak, panie - powiedziałam poważnie. - Kiedy mam wyruszyć?
- O świcie, czyli za 2 godziny...
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz