Chyba przez resztę
życia będę przeklinać moment, w którym uniosłam głowę. Te
sekundę, w której zdecydowałam się spojrzeć martwemu człowiekowi
w oczy. Ten brak powietrza w płucach, podczas uwalniania się
niespodziewanej dawki szoku. Po nim przychodzi odrętwienie, a
potem... Strach. Nigdy nie masz pojęcia co zobaczą twoje oczy w
ciemności... Tylko tutaj wcale tak ciemno nie jest, a ja... Jestem
pewna że na głowę mi jeszcze nie padło. Na pewno. Tak, prawda?
To COŚ się na mnie gapi... To znaczy – Percyl. Ale nie wyglądał do końca jak ten kupiec. Blade, skrępowane czymś niewidzialnym ciało kucało przede mną. Z tej odległości widziałam idealnie jego trupią twarz, która wyglądała jakby zrobiono ją z naprawdę cienkiego, przezroczystego materiału. W oczy też rzucała się głęboka rana w poderżniętym gardle. Aż przełknęłam gulę, która wezbrała w moim. Te jasne, bardzo jasne ślepia... Nie wiem, czy on patrzy na mnie, czy przeze mnie, ale chłód jakim emanuje zamraża mi krew w żyłach. O ile jest to możliwe...
Drgnęło, a ja odsunęłam się dotyłu, powoli i z przerażeniem czując, że już łzy płyną po mych policzkach. Cholera wie co to jest, ale człowiekiem zwać się nie może. Na pewno nie może. Stwór przekrzywił głowę jak zwierze starające się coś pojąć, po czym wyciągnął powoli w moją stronę dłoń.
To COŚ się na mnie gapi... To znaczy – Percyl. Ale nie wyglądał do końca jak ten kupiec. Blade, skrępowane czymś niewidzialnym ciało kucało przede mną. Z tej odległości widziałam idealnie jego trupią twarz, która wyglądała jakby zrobiono ją z naprawdę cienkiego, przezroczystego materiału. W oczy też rzucała się głęboka rana w poderżniętym gardle. Aż przełknęłam gulę, która wezbrała w moim. Te jasne, bardzo jasne ślepia... Nie wiem, czy on patrzy na mnie, czy przeze mnie, ale chłód jakim emanuje zamraża mi krew w żyłach. O ile jest to możliwe...
Drgnęło, a ja odsunęłam się dotyłu, powoli i z przerażeniem czując, że już łzy płyną po mych policzkach. Cholera wie co to jest, ale człowiekiem zwać się nie może. Na pewno nie może. Stwór przekrzywił głowę jak zwierze starające się coś pojąć, po czym wyciągnął powoli w moją stronę dłoń.
- Odsuń się! - nie
jestem pewna, czy wrzasnęłam ja, czy ktoś inny. Nie byłam w tym
momencie pewna niczego, nawet własnego imienia. Ale wiedziałam
jedno: muszę uciekać. Rzuciłam się do tyłu z impetem upadając
na podłogę plecami; całe ciało mi drżało, nawet dłonią nie
mogłam się podeprzeć o podłogę by wstać. Percyl nie ruszał
się, zastygł z wyciągniętą dłonią ku mnie, jakby czekał aż
ja podam mu swoją. Ale ja nie mam zamiaru, nie chcę! Pragnę tylko
stąd wyjść i nigdy nie wrócić.
Obserwowałam stwora powoli wycofując się do tyłu. Dalej czekał, aż podparłam się plecami o drzwi wyjściowe. "Jeszcze trochę, Epicea, tylko trochę." powtarzałam sobie w duchu i tłumaczyłam, ze jestem zmęczona, ze to tylko przywidzenia i szok. Szok, bo ktoś zabił na moich oczach tego człowieka. Gdy powoli zaczęłam wstawać, nagle "duch" Percyla stanął przy mnie gapiąc się tymi swoimi jasnymi oczami. Tak po prostu, stał może pięć kroków ode mnie.
Obserwowałam stwora powoli wycofując się do tyłu. Dalej czekał, aż podparłam się plecami o drzwi wyjściowe. "Jeszcze trochę, Epicea, tylko trochę." powtarzałam sobie w duchu i tłumaczyłam, ze jestem zmęczona, ze to tylko przywidzenia i szok. Szok, bo ktoś zabił na moich oczach tego człowieka. Gdy powoli zaczęłam wstawać, nagle "duch" Percyla stanął przy mnie gapiąc się tymi swoimi jasnymi oczami. Tak po prostu, stał może pięć kroków ode mnie.
Nie wiem jak tego
dokonałam, ale... Ale wybiegłam. Dosłownie wypadłam z budynku i
zatrzasnęłam drzwi łudząc się, że on dalej nie będzie za mną
szedł. Strach kazał jednak uciekać dalej. Zapominając o potrzebie
oddychania zerwałam się do biegu przez miasto. Nie interesowało
mnie gdzie biegłam, czy ludzie się gapili i szeptali. Teraz
chciałam tylko znaleźć się jak najdalej od tego przeklętego
miejsca.
Ktoś za mną krzyknął. O nie, nawet się nie obejrzę! Biegłam dalej między uliczkami wymijając bawiące się dzieci i gadatliwych jegomości, którzy zdawali się w tym momencie dla mnie przeszkodami. Droga przede mną się skończyła szybciej niż planowałam, trafiłam w ślepy zaułek zziajana, z bolącą klatką piersiową.
- Rajca! - znowu ktoś zawołał! Nie mając specjalnego wyboru odwróciłam się powoli i... Skończyłam w uścisku. - Młoda, co ci!? Pędzisz przez miasto jakby goniło cię stado radrodów! - Na początku nie rozpoznawałam głosu, w ogóle ledwo co słyszałam cokolwiek. Tulona do piersi jakiegoś mężczyzny przypomniałam sobie o łapaniu oddechu; miałam wrażenie, że dopiero wypłynęłam na powietrze po długim i głębokim nurkowaniu. Wraz z pierwszą dawką powietrza zrobiło się bardzo ciemno.
[...]
Ktoś za mną krzyknął. O nie, nawet się nie obejrzę! Biegłam dalej między uliczkami wymijając bawiące się dzieci i gadatliwych jegomości, którzy zdawali się w tym momencie dla mnie przeszkodami. Droga przede mną się skończyła szybciej niż planowałam, trafiłam w ślepy zaułek zziajana, z bolącą klatką piersiową.
- Rajca! - znowu ktoś zawołał! Nie mając specjalnego wyboru odwróciłam się powoli i... Skończyłam w uścisku. - Młoda, co ci!? Pędzisz przez miasto jakby goniło cię stado radrodów! - Na początku nie rozpoznawałam głosu, w ogóle ledwo co słyszałam cokolwiek. Tulona do piersi jakiegoś mężczyzny przypomniałam sobie o łapaniu oddechu; miałam wrażenie, że dopiero wypłynęłam na powietrze po długim i głębokim nurkowaniu. Wraz z pierwszą dawką powietrza zrobiło się bardzo ciemno.
[...]
Kilka godzin później
obudziłam się w części szpitalnej rebelii obok Delvy i Raffaela.
Zastępca dowódcy wytłumaczył mi, że biegłam zapłakana i
przerażona przez miasto, a gdy w końcu mnie dogonił - zemdlałam.
Oboje chcieli wiedzieć co się stało, lecz za nic nie chciałam
sobie przypomnieć. Bałam się wracać myślami do tego, co mnie tak
przestraszyło, a poza tym... Doskonale wiedziałam, że nikt by mi
nie uwierzył. Delvy jest plotkarą; gdybym jej wyznała co
widziałam, (bądź zdawało mi się że widziałam) to cały oddział
by się dowiedział od niej i wyszłabym na wariatkę. Rafa też
należy do takich niedowiarków. Wolałam powiedzieć, że coś mi
się przywidziało i przestraszył mnie trochę widok martwego
człowieka, niż szczerze opowiedzieć co mi leży na sercu.
Wiem, że muszę o
tym zapomnieć. Że to co widziałam na pewno nie było prawdziwe i
będzie teraz mnie tylko męczyć. Mimo wszystko wymazanie z pamięci
czegoś takiego jest niemożliwe! Widok trupiobladej twarzy kupca, skrępowane półprzezroczyste ciało...
Zielarz stwierdził
jedynie lekkie potłuczenie miednicy od upadku i słaby puls.
Tłumaczył wszystko szokiem i kazał mi pić napar z ziół na
uspokojenie – swoją drogą bardzo paskudny w smaku.Miałam ochotę nim haftować od pierwszego łyku. Ale groźba zostania w lecznicy mnie przekonała.
Wkrótce potem
kazano mi wrócić do pokoju i gdy tylko poczuję się lepiej, zdać
raport z misji Elegii. Słyszałam, że Rais i Tonila już dawno to
uczyniły i na pewno czekają na mnie w naszym wspólnym lokum. Mam
wielkie przeczucie, że Percyl nie da mi tak łatwo o sobie
zapomnieć, zwłaszcza we śnie... Zwariuję, na pewno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz