Wzdrygnęłam się słysząc jego ostatnie słowa. Już chciałam wyjść z wody i się ubrać gdy zobaczyłam zbliżającego się dzika. Zaklęłam pod nosem. Całą broń zostawiłam w torbie bądź na ciuchach. Odetchnęłam cicho i w dłoni powstał długi sopel z lodu. Cisnęłam nim w zwierzę. Lód wbił się pod szyją, a dzik padł niedaleko moich ciuchów.
- Nie wiedziałem, że są tu dziki - wymamrotał mężczyzna
- Nie pokazują się za dnia. Przeważnie - mruknęłam cicho.
- Władasz nad lodem? - zainteresował się.
- Nie. Nad życiem i śmiercią, więc nie denerwuj - zagroziłam.
- Kłamiesz - zauważył.
- Poważnie? Inni się na to nabierają - mruknęłam pod nosem, a chłopak się roześmiał.
Westchnęłam kręcąc głową i wyszłam z wody. Poczułam jak krople wody na moich ciele niemal natychmiastowo zamarzają na mojej skórze i odpadają od niej. Dzięki temu byłam sucha i mogłam się spokojnie ubrać aby mnie tak już nie pożerał wzrokiem.
- Nie jesteś stąd - zauważyłam po chwili gdy zarzuciłam sobie swoją torbę na ramieniu.
Dopiero po chwili skinął głową tak, jakbym wyrwała go z zamyślań.
- Więc co tu robisz?
- Przejeżdżam - oznajmił rozbawiony widząc moją postawę.
- Długo masz zamiar tędy 'przejeżdżać'? - zapytałam zaciekawiona.
Gdy on zaczął coś mówić pierwsze co zrobiłam, to otaskowałam go wzrokiem. Przygryzłam policzek od środka widząc jego mięśnie pod koszulą. Uniosłam kąciki ust nie dbając o to czy to zauważy czy nie, ale prawda była taka, że zły to on jednak nie był...
(Narhael?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz