wtorek, 6 maja 2014

Od Shiry - "Początki zawsze są trudne"

Wyruszyłam z mojego domu w państwie Iaur'thun. Przebyłam całą Pustynię Luzinga by dotrzeć do celu swej podróży. Jednak wiele razy musiałam stawiać czoła groźnym kreaturom, uciekać im lub po prostu się przed nimi kryć. To była wyczerpująca podróż, a skwar, rozgrzany piach, brak chłodnej wody oraz cienia w dzień i przerażający chłód oraz niemożność rozpalenia ogniska w nocy przez dzikie bestie tylko bardziej pchały mnie ku śmierci. Ktoś kto nie zaznał życia w mojej ojczyźnie nie przeżyłby tej wyprawy. Ja miałam szczęście, udało mi się pokonać tę drogę w jednym kawałku, choć z kilkoma ranami, zadrapaniami i stłuczeniami. Cała wędrówka przez pustynię kosztowała mnie kilka dni. Czasem podróżowałam w skwarze dnia, a czasami w chłodzie nocy.

***

W końcu dotarłam do jednego z miast poza Iaur'thun. Mijałam wiele mrocznych uliczek w których połyskiwały ostrza sztyletów, a może i nawet mieczy. Obszerny kaptur poszarpanego, piaskowego płaszcza i chusta zasłaniały mą twarz. W cieniu kaptura widoczne były jedynie jasnoniebieskie oczy z uwagą przyglądające się każdemu. Oczywiście większość broni ukryłam pod ubraniem, w plecaku, a kunai i shurikeny schowałam do niewielkiego etui przypiętego do prawego uda. W każdej chwili byłam gotowa sięgnąć po broń. W pewnej chwili znalazłam się pomiędzy walczącymi ludźmi. Ledwo unikałam ataków kierowanych w moją stronę. Kąsające miecze i sztylety przecinały powietrze ze świstem. Słyszałam szczęk stali, krzyki, odgłos ludzkich ciał zderzających się ze sobą i padających na ziemię. Wielokrotnie zmagałam się z dzikimi bestiami, ale nigdy nie uczestniczyłam w takiej potyczce między ludźmi. Czułam metaliczny zapach krwi, która spływała ulicą, a drobne jej stróżki wciskały się pomiędzy kocie łby którymi wybrukowana była droga. Nagle poczułam uderzenie w potylicę, a po chwili poczułam ból oślepiający moje zmysły i upadłam na bruk. Zanim mnie zamroczyło zobaczyłam jak ktoś się nade mną pochyla i mówi coś do swych towarzyszy.

***

Nagle ktoś chlusnął mi lodowatą wodą prosto w twarz. Od razu otworzyłam oczy i usta próbując zaczerpnąć powietrza. Moją głowę zaatakował tępy ból. Syknęłam cicho mrużąc oczy. Zauważyłam iż na moich nadgarstkach i kostkach połyskują stalowe kajdany. Spojrzałam na swego oprawcę.

<dokończy ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz