wtorek, 6 maja 2014

Od Tonili - Misja ,,Czerwone złoto" cz.1

-Tonila!-DO mych uszu dotarł czyjś szept.-Tonila…
Otwarłam powoli oczy. Ujrzałam przed sobą twarzyczkę Rais. Dziewczyna przechyliła lekko głowę, a potem odstąpiła od łóżka.
-Rais? Która godzina?-zapytałam, pocierając dłonią oczy.
-Nie wiem, pewnie coś koło drugiej w nocy. Elegia Cię wzywa.
-Czego znowu chce? Nie da się wyspać człowiekowi- warknęłam, schodząc z łóżka. Epicea wciąż spała podobnie jak Delvy. Ubrałam się, opłukałam twarz zimną wodą i wyszłam z pokoju. Riwer poszła w swoją stronę. Zbiegłam po schodach do gabinetu Erica i zapukałam głośno. Weszłam po chwili do środka posyłając dowódcy niezadowolone spojrzenie.
Facet siedział za biurkiem sącząc wystygły już napar z rozmarynu, który śmierdział potwornie. Po co on to poje? Przeszły mnie ciarki na samą myśl o skosztowaniu tego.
-Witaj, Tonila-powiedział.-Przejdę do rzeczy. Przed chwilą przybył zwiadowca z informacją o zdechłym smoku leżącym w okolicy lasu Desloge. Nie miał odpowiednich narzędzi by zdjąć łuskę, więc wrócił by nas o tym powiadomić. Nadasz się…
-Co?! Przecież to nie robota dla skrytobójcy…-syknęłam.
-Nie dyskutuj! Nie mamy aż tylu ludzi, nauczy się być bardziej elastyczną.-Posłał mi miażdżące spojrzenie. Zmarszczyłam brwi zirytowana.
-Jak sobie życzysz-fuknęłam.
-Świetnie. To są narzędzia. Pewnie nie wiesz jak się ściąga łuskę, ale Filia jak najbardziej. Myślę, że się polubicie. On będzie mózgiem operacji, a ty masz chronić jego tyłek. Jest niezbyt rozgarnięty.
-Co?! Mam iść z kimś? Nie ma mowy!-oburzyłam się.
-Pryzma… Proszę Cię. Nie polemizuj ze mną. Filia czeka przy stajniach. Śpieszcie się.
Przewróciłam oczami, wzięłam torbę pełną jakiś powykrzywianych ustrojstw, a potem wyszłam bez słowa z jego nory.

[…] Wybiegłam z kanałów, z rozpędem wskoczyłam na dużą drewnianą skrzynkę stojącą pod ścianą, a potem złapałam się palcami za stalową kratę wentylacyjną i podciągnęłam do góry. Stanęłam na dachu jakiegoś domostwa i ruszyłam przed siebie. Dachówki cicho trzeszczały pod moimi stopami. Posuwałam się naprzód przeskakując z dachu na dach. Po kilku minutach dotarłam do stajni. Ta droga była zdecydowanie szybsza niż snucie się ciemnymi, niebezpiecznymi uliczkami. Zeskoczyłam w dół, otrzepałam się teatralnie, a potem wkroczyłam do środka. Drgnęłam widząc przy jednym z boksów niezbyt wysokiego chłopaka w ciemnym płaszczu. Spojrzał na mnie przenikliwie. Nie widziałam go jeszcze. Zbliżyłam się do niego ostrożnie.
-Toni…-Nie zdążył dokończyć bo zatkałam mu usta dłonią.
-Zamknij się! Pryzma, idioto! Pryzma…-syknęłam.-Podaj hasło!
-A wtedy dosiadając Edena przybędzie i rozgoni mrok-szepnął, zdezorientowany.
-No. Pryzma-przedstawiłam się, wyciągając do niego dłoń.
-Filia.-Uścisnął mi dłoń. Miał nienaturalnie gładką skórę.
Przewróciłam oczyma i weszłam do boksu Rosh’a. Osiodłałam go, zrobił to z koniem, którego użyczył mu Eric. Młody, kasztanowy wałach niecierpliwił się na myśl o podróży. Wyjechaliśmy z miasta, a gdy tylko znaleźliśmy się na leśnej ścieżce spojrzałam na niego z wyrzutem.
-Głupi jesteś. Używaj pseudonimu. Najważniejsze to zachować anonimowość. Ja jestem Tonila, ale mów mi Pryzma. A Ty to Filia. Jaki masz pseudonim? Wśród ludzi lepiej nazywać się po pseudonimie. Nigdy nie wiadomo kto jest wróg, a kto nie.-Wyszczerzyłam się, pospieszając swojego ogiera, który zadowolony z biegu strzygł wesoło uszami.

<Filia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz