piątek, 10 stycznia 2014

Od Juno- Początek.

Księżyc swym blaskiem oświecał ulice Tserren-Vii. Szybkim krokiem wracałam do domu, mijając ciemne zaułki, w których ukrywali się głównie gwałciciele i kieszonkowcy. W mroku widziałam tylko ich oczy i ostrza.
Lubiłam nocą wracać do domu, zwłaszcza po udanej misji, którą zlecił mi ojciec - Liekos. On zaś nie mógł,  podczas jednego ze zleceń stracił prawą nogę, przez jakiegoś skurwysyna z klanu Białych.
Teraz sprawdzał moje możliwości w kradzieżach i morderstwach.
Poczułam na swojej szyi czyjś oddech i zimny sztylet. Tajemnicza postać wciągnęła mnie do jednego z zaułków.
Znałam jego zamiary, już nie raz ktoś próbował mnie zgwałcić. Oczywiście żadnemu się to nie udało.
Wyrwałam się z jego uścisku i z jednym z nowo poznanych chwytów powaliłam go na ziemię. Jedną nogą stanęłam mu na klatce piersiowej i pod jej naciskiem złamałam mu kilka żeber. Stałam wyprostowana.
Wyciągnęłam sztylet i trzymałam w dwóch palcach nad jego oczami.
- Ostatnie życzenie? -zapytałam.
- Wal się szmato - wymamrotał. 
Wypuściłam ostrze, które trafiło go prosto w środek czoła.
Przyjrzałam mu się. Nie był zbyt ładny, człowiek około trzydziestki, nawet nie miał sakiewki z monetami. Westchnęłam i wyciągnęłam sztylet z jego łba, który wytarłam o jego rękaw.
Znów zmierzałam w kierunku domu. 
Moi rodzice byli czarno krwistymi. Ojciec formy Unikatowej, a matka ( nie żyje ) Cienistej. Z tego związku powstałam ja i moja siostra - Dalia. Oby dwie jesteśmy formy Ofensywnej, z tym że ona ma zaledwie dziesięć lat i to przez jej narodziny moja matka - Urlika umarła. 
Weszłam do domu. Już przy drzwiach powitał mnie mój wilk, którego dostałam od Liekosa.
W salonie siedział mój ojciec i postać, którą często widywałam. Był to dowódca w oddziale Tserren-Viijskim.
Przywitałam się z nimi i chciałam już udać się do swojego pokoju.
- Juno - powiedział ojciec, a ja odwróciłam się do niego - pamiętasz jak prosiłaś mnie o to bym porozmawiał z moim dawnym szefem - spojrzał na Tiernana - o tym, że chcesz do niego dołączyć?
- Tak pamiętam - odpowiedziałam ze spokojem.
- Więc chodź, jeśli zdasz próbę to zostaniesz skrytobójcą.
Teraz szłam razem z nim, opisał krótko osobę, którą miałam zabić - facet, otyły, kupiec, imię Akiu.
Przeskoczyliśmy przez mur otaczający dom przyszłego trupa. Nie było tam psów, na całe szczęście, bo by tylko zdradziły naszą obecność. On został na dworze, a ja wślizgnęłam się przez wejście dla służby, prowadziło ono do kuchni. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Ani żywej duszy. Przeszłam obok wielkiego kotła ustawionego na żarzących się węglach. Na małym stoliku stała przygotowana taca z kolacją dla jegomościa i dość sporym kuflem piwa.
Wyciągnęłam z kieszeni małą fiolkę z lekko czerwoną cieczą i wlałam ją do kufla. Usłyszałam kroki, schowałam się i obserwowałam jak służąca zabiera tacę. Wyszłam pośpiesznie na zewnątrz. Oparty o mur Tiernan obserwował co dzieje się za oknem.
Stanęłam obok niego, stamtąd był dobry widok na kupca siedzącego przy biurku i piszącego coś piórem. 
Służąca podała mu kufel piwa, a tacę odstawiła na bok. Akiu upił dość spory łyk i wytarł usta rękawem. Chwilę później jego głowa z głośnym hukiem przywaliła w biurko. A czaszka pękła ukazując fragment czegoś, co uzdrowiciele nazywają mózgiem.
Tiernan podał mi klucz ( do mojego nowego pokoju ) i powiedział: - Witaj w oddziale Tserren-Viijskim skrytobójco...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz