środa, 9 kwietnia 2014

Od Argony- Misja ,,Mgła nad pobojowiskiem" cz.3

Potem usnęłam szybko, lecz spałam czujnie. Nie mogłam do końca ufać nikomu. Teraz jestem sama. Nie Czarna, ale i nie Biała. Zawieszona pomiędzy dwoma światami i niepasująca do żadnego z nich. Czy tak się czują ludzie? Nie... Oni wybierają stronę, ale dalej pozostają ludźmi. Ja wyrzekłam się tego przywileju.
Z pierwszym świtaniem dowódca, którego imię brzmiało Sellinaris (co mi zdradził tej nocy), obudził swoich kompanów: Rothatra i Eterkusa. Chwilę im zajęło, nim po całej litanii jęków i narzekań na niewygody podróży oraz brak dziwek, zabrali się do kupy. Wsiedli na konie i razem ruszyliśmy do Tettrem'et.
Podróż zajęła nam dokładnie 4 dni i 4 noce, podczas których poznałam chyba połowę ważnych tajemnic Białych, jakie znali ci mężczyźni. Nie obawiali się już mojej obecności. Chyba wręcz byli radzi, że ktoś ich słucha. Opowiadali o swoich rodzinnych wioskach sprzed najazdu Czarnych. Mówili o okrucieństwie i śmierci, mówili o czymś, co było mi tak bliskie, a zarazem tak odległe... Opowiadali dużo o swoich rodzinach. O opiekuńczych matkach, surowych ojcach, rozwydrzonym młodszym rodzeństwie i paskudnym starszym. Mówili o tym jak w dzieciństwie pomagali rodzicom na gospodarstwach, gonili ptaki, straszyli ryby... To było takie... wzruszające? Czy ten termin naprawdę istniał w moim słowniku? Widocznie tak.
Wreszcie dotarliśmy do wyznaczonego celu. Sellinaris, tak jak obiecał, załatwił mi rejs bezpośrednio do Tessern-Vii starym statkiem. Gdy staliśmy już na nabrzeżu i niedawni towarzysze żegnali się ze mną, ściągnęłam strój pustynny. Miny im zrzedły. Czarny strój, czarne włosy, czerwone, złe oczy i blada cera.
Położyli dłonie na mieczach, ale powstrzymałam ich gestem ręki.
- Nie wszystko węgiel, co ma czarną barwę. Jestem człowiekiem i do tego albinosem, ale włosy farbuję. - Uśmiechnęłam się delikatnie.- Żegnajcie przyjaciele!
I nie patrząc na ich dalsze zachowanie wskoczyłam na pokład odpływającego statku. Na przyszłość będą ostrożniejsi. Hasło można wykraść, a przebranie dostosować. Podeszłam do kapitana brygu i zapytałam, co mam robić. Mężczyzna stwierdził, że najlepszą robotą dla kobiety na statku będzie pomoc w kuchni, więc udałam się pod pokład do mesy. Tam rządził postawny kucharz z wielką, drewnianą chochlą...

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz