niedziela, 13 kwietnia 2014

Od Godreth'a c.d. Kim

Zostawiliśmy dziewczynę na korytarzu. Cóż, szkoda, że nie weszła z nami. Byłem teraz skazany na towarzystwo tego całego Greona i tutejszego dowódcy Czarnych. Zdecydowanie bardziej wolałbym towarzystwo ślicznej panienki niż dwóch facetów. Trudno. Wsunęliśmy razem do środka. Gabinet dowódcy był przestronny, ale skromny. Jasne, proste meble, duże, masywne biurko, na którym panował porządek, okno przez które wpadało trochę światła. Za biurkiem, na krześle siedział niezbyt wysoki, ale masywny, dobrze zbudowany mężczyzna z wygoloną głową i srogim spojrzeniem. Uniósł wzrok znad papierów i wbił we mnie swój miażdżący wzrok. Nie odezwał się nawet słowem.
-Generale!-Greon skinął mu lekko głową.-Ten oto mężczyzna pragnie wstąpić w nasze szeregi.
Łysy zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów.
-Godreth Monphis -przedstawiłem się.
-Blaid-rzucił krótko. -Dlaczego chcesz do nas dołączyć?
-To chyba oczywiste. Białe ścierwa nieco mnie irytują. Ich wybryki są coraz bardziej śmiałe. Trzeba temu zapobiec, a wydaje mi się, że całkiem dobrze daję sobie radę z podrzynaniem gardeł.-Wzruszyłem ramionami.
Dowódca uśmiechnął się pod nosem.
-Jesteś przekonywujący. Cóż, chyba nie mogę Ci zabraniać. Ale ostrzegam! Zdrada grozi stryczkiem.
-Wiem. Nie mam zamiaru spiskować z kimkolwiek poza wami.
Skinął lekko głową, wyjął z szuflady kartę papieru, pisał coś chwilę, a potem odwrócił pismo w moją stronę.
-Przeczytaj, podpisz…
Przeleciałem wzrokiem po kanciastym piśmie. Umowa, niech będzie… Złożyłem na niej podpis i oddałem arkusz Blaidowi. Uśmiechnął się szeroko.
-Witaj w Naszych szeregach, Godreth!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz