wtorek, 25 lutego 2014

Od Erthorana- Misja ,,Serce góry" cz.1


Minął może jeden księżyc odkąd stałem się częścią oddziału. Nie za bardzo mi to odpowiadało i najchętniej uciekłbym przy najbliższej okazji, niestety nigdy mi się to nie udało. Ciągłe sprawdzanie moich umiejętności zresztą również nie należało do moich ulubionych zajęć. Nie potrafiłem przywyknąć do stałej obecności ludzi wokoło mnie. Im dłużej z nimi przebywałem tym bardziej nie mogłem się nadziwić ich zwyczajom. Dochodziłem za każdym razem do tego samego wniosku, byli dziwni.
Znowu otrzymałem wtedy wezwanie od dowódcy, zapewne znów ma zamiar sprawdzić, czy jestem w stanie się w coś przemienić. Zostałem zaprowadzony przez strażników do tego samego co zwykle pokoju. Opuścili nas kiedy znalazłem się w pomieszczeniu. Znów miał zamiar porozmawiać ze mną w cztery oczy. Nigdy nie zrozumiem co on tak lubi w tych rozmowach, skoro zawsze doprowadzam go do szału.
-Nie domyślasz się zapewne dlaczego cię tutaj wezwałem –rzekł w końcu. –Mam jednak ku temu powód.
-Gdyby go nie było, nie było by mnie również tutaj –odrzekłem i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Mapa wisząca nieopodal na ścianie była potargana, wynik ostatniego testu moich umiejętności. Na ścianie widniały ślady morloczych pazurów, kolejny test. Podłoga była tak poharowana i nierówna, że zaczynała przypominać powierzchnie kory drzewa, znowu wynik testów, a o postrzępionym dywanie to już nie wspomnę. Jeszcze kilka takich sprawdzianów, a zdemoluję całe to pomieszczenie. Od samego początku zastanawiało mnie dlaczego nie robimy tego na polu.
-Tak, więc jak już powiedziałem, mam ku temu poważy powód –kontynuował i zaczął szukać czegoś w szufladzie pod biurkiem. Nim udało mu się to zrobić minęło kilka minut, a na stole zaroiło się od innych przedmiotów. W końcu, kiedy chyba już cała szuflada była pusta, na tą stertę przeróżnych przedmiotów położył niewielki, mocno zużyty fragment pergaminu. -Mam dla ciebie zadanie.
Czyli, że jednak miało to być coś innego, niż zwyczajne szkolenie. Po raz pierwszy moja rozmowa z nim mogła być bardziej interesująca. Widocznie dostrzegł, ze jestem bardziej zajęty rozmową niż zwykle, gdyż podał mi ten fragment pergaminu. Był pusty. Żadnych znaków, niczego zupełnie.
-Zastanawiasz się co to jest, prawda? –zapytał. Nie dałem rady ukryć tego, że tak jest. Uśmiechnął się tylko. –Musisz się dowiedzieć, ja powiem jedynie, że jest to podpowiedź do wykonania misji, jaka została powierzona tobie.
-Nie mam zamiaru wykonywać żadnej misji, chyba że na moich własnych warunkach.
-To znaczy?
-Jeżeli mi się uda, odchodzę do lasu, a ty dajesz mi spokój.
-O tym porozmawiamy, kiedy wykonasz misję, a teraz o czym innym. Wiesz kim był Wszechkról i co to jest medalion Verlona Dralthara?
-Jeśli drzewo było w stanie mi to przekazać to najwyraźniej tego nie zrobiło.
-Zaczniemy więc od podstawowych wiadomości historycznych – mężczyzna załamał ręce. Wyglądało to tak, jakbym z historią był na poziomie kilku letniego dziecka, a należy przyznać, ze było to aż nadto prawdopodobne. Ciężko bowiem było dowiedzieć się od roślin i zwierząt, czegoś z historii ludzi. Dowódca postanowił jednak kontynuować. –No dobrze Erthoran, w dużym skrócie, naprawdę dużym skrócie, Wszechkról był przed wiekami naszym dowódcą, który następnie w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął. Biali są głównymi podejrzanymi w tej sprawie, lecz wiadomo również, iż pozostawił nam coś po sobie. Było to nic innego jak jego słynny medalion, symbol jego władzy nad nami. Na tym właśnie ma polegać twoja misja, musisz odnaleźć go i dostarczyć tutaj –napił się wody ze szklanki, która stała na stole, widocznie zatchnęło mu w gardle, po wypowiedzeniu tak szybko tych słów, a trzeba zaznaczyć że mówił to tak, jakby ścigał go wściekły maszkaron. –Wiemy jedynie, że medalion znajduje się, gdzieś w górach Gondkharu. Wszystko jest jasne?
-Niezupełnie, w czym ma pomóc mi to –uniosłem świstek pergaminu do góry.
-Musisz się domyślić, aha, jeszcze coś –to powiedziawszy podał mi leżący na stole zwój. –Razem z tym fragmentem pergaminu, odnaleziono mapę, masz, więc jak sam widzisz dwie wskazówki.
Zostałem wyprowadzony z pomieszczenia i dopiero wówczas zauważyłem, że tym razem rozmowa szła nam jakoś bardziej niż zazwyczaj.
Kiedy znalazłem się już u siebie, zastałem na łóżku stary, wysłużony już plecak. Znalazłem na nim jedynie kartkę:
Tylko na najpotrzebniejsze rzeczy
Tyle, ze jedynym czego potrzebowałem była ta mapa, świstek pergaminu, bochenek chleba i niewielki bukłak. Rozwinąłem mapę i zobaczyłem, że nie różni się niczym od innych, no może poza tym, iż była już mocno zużyta. Pod względem nieczytelności ustępowała jedynie potarganej przeze mnie mapy w gabinecie przywódcy. Mnie czas, jednak było ruszać w drogę.

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz