czwartek, 27 lutego 2014

Od Nichroma- Początek cz.1


Noce robiły się coraz krótsze i słońce leniwie wyłaniało się zza widnokręgu. Spojrzałem na towarzyszy podróży. Wszyscy od dawna byli na nogach gotowi do dalszej drogi.
Wyciągnąłem się na lekko zielonej już trawie przesiąkniętej rosą.
- Ile jeszcze?-zapytałem. Dziewczyna podeszła do mnie i podała mi kubek z gorącym płynem.
- 4 godziny do Revium Quelh, a potem 2 do Złotego Raju - w ręku trzymała garść ziół. - Nieźle wczoraj zabalowaliście.
Skrzywiłem się za jej plecami. Co taka smarkula może wiedzieć o niewoli,strachu i życiem chwilą?
Od kiedy uciekliśmy z Rutthen rzadko mamy okazje zabawić się czy przystanąć gdzieś na dłużej,nie kiedy po piętach depczą nam oddziały Mercera.
W pośpiechu zacząłem przeżuwać liście,szykując brunatnego ogiera do drogi. Znowu będziemy jechać cały dzień i całą noc, ukrywając się w lesie. Większość uciekinierów powoli zaczęła tracić nadzieję na odnalezienie spokojnej wioski lub oddziału Białych. Nikogo to nie dziwi, zawsze tak jest w czasie dłuższych włóczęg.
Po dłużej chwili rozmyślań, zamykam konwój złożony z kilkunastu koni,trzech powozów i dużej grupy osób.
Momentalnie poczułem jak instynkt Łowcy zaczyna działać. Machinalnie napiąłem na cięciwę jedną ze strzał i począłem rozglądać się wokół. Chodź nie lubiłem pracować w większych grupach,ale to był jedyny sposób na wydostanie się z Rutthen.
Przez najbliższe dwie godziny co chwilę musiałem upominać sam siebie,by za bardzo nie bujać w obłokach. W tym świecie bardzo łatwo o czyjąś zgubę.

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz