niedziela, 23 lutego 2014

Od Erthorana - Początek cz. 5


Mężczyzna zaczął się powoli niecierpliwić. Nie odpowiedziałem mu jak dotąd na żadne pytanie dłużej niż jednym słowem. Nie sprawiło mi to trudności, było jedynie częścią planu ucieczki z tego miejsca. Nie wiedziałem nic o tym miejscu i nie za bardzo miałem ochotę dowiedzieć się czegokolwiek.
- Dobrze zacznijmy jeszcze raz. – powiedział białowłosy mężczyzna. – Masz jakieś dziwne zdolności, których nie potrafię zrozumieć. Prawie pokonałeś moich ludzi, a pod koniec przemieniłeś się w coś zaiste nieprawdopodobnego, tak przynajmniej opisali to moi ludzie. Oczekuję jakiś wyjaśnień. - Nie odpowiedziałem i zacząłem mieć wrażenie, że przeze mnie ten człowiek znienawidzi ciszę do końca życia. Miał mnie dość, jak ja wyraźnie to czułem, lecz nie potrafiłem sobie wytłumaczyć, dlaczego jeszcze się mnie nie pozbył, to było nienaturalne. Miał jednak ku temu jakiś poważny powód.
Wstał z krzesła i przeszedł obok mnie trzymając w ręce miecz. Wykonał nim kilka szybkich ruchów, po czym stanął tuż przede mną. Przeszył mnie swoim spojrzeniem, lecz na mnie to nie poskutkowało, wtedy zadał po raz kolejny pytanie:
- Kim jesteś i dlaczego nie ma cię w spisach? Oczekuję tym razem odpowiedzi, prostej odpowiedzi.
- Zastanów się najpierw, czy ja mam zamiar jej udzielić. - Chyba już nie wytrzymał. Miał zamiar uderzyć mnie tym mieczem, zamachnął się, ale zatrzymałem ostrze na swojej ręce, no może nie zupełnie. Nim bowiem ostrze dotknęło mej skóry, moja ręka przejęła jego ciało. Nie przepadałem za tym procesem, gdyż nie mogłem go w żaden sposób zatrzymać. Wyraźnie zdziwiła go reakcja mojego ciała, a zarazem zafascynowała. Dziwnie przyglądał się mojej ręce.
- Jak to zrobiłeś? – zapytał i okrążył mnie znowu. Chyba ja również zaczynałem mieć go i jego pytań po dziurki w nosie. Właśnie w tej chwili moje nikłe szanse ucieczki spadły do zera, gdyż zamiast zniecierpliwić go, zainteresowałem go swoimi umiejętnościami. Przemiana przez dotyk jest irytująca. Nie da się jej bowiem zahamować, ani cofnąć nim nie dobiegnie końca, tak więc po kilku minutach stal pokrywała już całe moje ramię. - Możesz się przemienić we wszystko? – odezwał się znowu. Miałem już dość, wiec tym razem zdecydowałem się udzielić odpowiedzi.
- Nie zupełnie na tym to polega.
- To znaczy na czym?
- Przyjmuje ciało, zmieniam się całkowicie, zapewne nie pierwszy raz widzisz coś takiego.
- Nie byłbym tego taki pewny –odrzekł i usiadł za biurkiem. –Jak to się zaczęło?
- Dotknąłem kory drzewa, a reakcji mojego ciała możesz się domyślić.
- Owszem, może więc skoro stałeś się bardziej rozmowny, powiesz mi wreszcie skąd jesteś?
Kiedy jednak milczałem, musiał domyślić się, że nie mam zamiaru powiedzieć nic więcej. I tak wyjawiłem mu już zbyt wiele. Nie musiał wiedzieć o mnie nic, zupełnie nic, a w każdym razie mniej niż wiedziałem ja sam. Zaczął coś pisać na pergaminie. Nie wiedzieć czemu, miałem wrażenie, że ma to jakiś związek ze mną. Co chwila odrywał od niego oczy i spoglądał na mnie. Nie wiedziałem zupełnie o co mu chodziło. Stałem dalej pośrodku pokoju, a stal pokryła już całe moje ciało. Wtedy zacząłem cofać proces, by znów powrócić do swojej własnej postaci. Wtem on odłożył pióro do kałamarza i spojrzał na mnie podnosząc dokument z blatu.
-Od teraz jesteś Erthoran, nie podałeś nazwiska, będziesz więc jak powiedziałeś - Nikt i zostajesz tutaj, jasne?
Podszedł następnie do mnie i zwołał dwóch mężczyzn z korytarza. Nie powiem, nie przypadł mi do gustu pomysł tkwienia w tym miejscu. Co do dwóch osiłków: wolałbym by pożarły ich morloki, ale cóż, nie za bardzo dało się z nimi walczyć nie powodując zamieszania, które przyciągnęłoby jeszcze większą ilość żołnierzy.
- Ja tutaj nie zostaję. - powiedziałem.
- Wręcz przeciwnie. - odparł mężczyzna, a następnie zwrócił się do swoich podwładnych. - Zaprowadźcie go w miejsce gdzie nie będzie sprawiał kłopotu. I każcie się mu wykąpać, okropnie cuchnie.
Nie wiedziałem co rozumie przez słowo cuchnie, on śmierdział człowiekiem, a ja maskowałem zapach naturalnymi woniami lasu. Gdyby ten facet znalazł się w lesie, zwierzęta wyczułyby go na kilka mil. Zbyt mocno pachniał mydłem. W każdym bądź razie, tym sposobem trafiłem w to miejsce...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz