sobota, 15 lutego 2014

Od Izabelli- Początek

Siedziałam wysoko na drzewie. Było trochę zimno, ale mi to nie przeszkadzało. Po de mną szedł bardzo młody jeleń. Cisnęłam w niego sztyletem.Trafiłam w kark, a zwierze zachwiało się i upadło. Zeskoczyłam z drzewa lądując w zaspie niedaleko zwierzęcia. Wyciągnęłam sztylet i na wszelki wypadek jeszcze raz, tym razem z łeb wbiłam mu ostrze. 
Gwizdnęłam. Po chwili zza drzew wyłoniła się moja klacz Sabriel:


Przerzuciłam młodego łosia przez konia i wsiadłam. Chwilę później byłam już w kryjówce oddziału Itter-Paht'skiego.
Konia zaprowadziłam do stajni, a młodego jelenia, który był trochę mniejszy ode mnie wzięłam ze sobą. Nie był ciężki.
Zapukałam do drzwi dowódcy i weszłam. 
- Izabella. Gdzie byłaś? - zapytał.
- Byłam na polowaniu, proszę - podałam mu zwierzę.
- Izzy...
-Podoba ci się tato? - przerwałam.
- Tak, twoje umiejętności rosną - w jego głosie wyczułam dumę. - Dobrze się spiszesz jako skrytobójca w moim oddziale.
Uśmiechnęłam się. W tedy do pokoju wszedł jakiś mężczyzna, ubrany na czarno, białe włosy zaczesane do tyłu, łagodny wyraz twarzy.
- Wujku Jonathanie! - wykrzyknęłam i uściskałam go. Tak dawno go nie widziałam. Spojrzał mi prosto w oczy.
-Izabella... Stajesz się coraz bardziej podobna do Jevryka - zamyślił się. - Clara jest w stajni, czyści swojego konia idź do niej.
Clara - moja kuzynka czekała na mnie już w stajni. Była w moim wieku. Po jej mocnym uścisku zapytała
- Co chcesz robić? Może osiodłamy konie i pogalopujemy po lesie?
-Chętnie - zgodziłam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz