sobota, 8 lutego 2014

Od Tonili c.d. Leali

Dziewczyna była nieco… nietypowa. Przynajmniej moim zdaniem. W gładkiej tafli jej tęczówek skondensowane były różne barwy- niebieska jak niebo, zielona jak wiosenna trawa, szara jak burzowe chmury i złote jak piasek. Prawdziwa wariacja i kwintesencja… piękna? Intrygująca osobistość. Gdy nadrobiliśmy już spory kawałek drogi szliśmy pieszo. Nasze konie po kilku minutach dogoniły nas wyuczone, gdzie mają wracać w razie odłączenia się od właścicieli. Przeszliśmy całą trasę pieszo nie wyczuwając pościgu. Już dawno zgubili trop. Rozdzieliliśmy się przed miastem, by nie zwracać na siebie uwagi i weszliśmy dwoma różnymi bramami. Ja szłam powoli z Aelą i Lealą, a Rais poszła z Cedriciem. Kobieta odprowadziła konie do stajni i skierowała się razem z nami do jednego z wejść do kanałów. Podejrzana o szpiegostwo nawet nie śmiała uciekać. Dotarliśmy do najbrudniejszej i najbiedniejszej części miasta. W slumsach były dwa przejścia do bazy. Wadera skierowała się do dziury kanalizacyjnej za rozwalającą się stajnią, w której nie stało więcej niż pięć chudych szkap. Wlazłyśmy przez otwór ściekowy prowadząc Lealę przez zakamarki ścieków. Główna Skrytobójczyni otwarła jedno z tajnych przejść i weszłyśmy do bazy od strony łaźni. Moja mentorka nie bawiła się nawet w zawiązywanie oczu dziewczynie tak, jakby były dwa wyjścia. Albo dołączy do nas mając czyste sumienie, albo zostanie zabita. Po przejściu praktycznie całej bazy dotarliśmy wreszcie do gabinetu Eric’a. Cedric już tam był razem z Rais. Składał właśnie raport z misji. 
-Następnym razem, Rais, rób tak jak było umówione. Nie lubię działania na własną rękę.
Dziewczynka nie wyglądała na zadowoloną z nagany, ale nie odezwała się. Widziała, że Eric ma dzisiaj wyjątkowo parszywy humor. Dowódca spojrzał na mnie, Aelę i nowoprzybyłą. 
-A to jak mniemam Panna, o której mówiłeś, Cedric?-zapytał.
-Owszem. Starała się wymknąć z miejsca akcji. 
-Szpiegowałaś?-zapytał dziewczynę. 
- Oczywiście! Powiedz mi tylko kto jest waszym wrogiem, bajeczka, że właśnie próbowałam dowiedzieć się co robicie i przekazać to wyżej musi być w końcu wiarygodna. - Uśmiechnęła się szeroko, ale w jej ciekawych oczach widać było złość na siebie, jakby w jej głowie kotłowała się myśl, że już jest trupem.
Eric skrzywił się lekko jakby jej odpowiedź ani trochę mu nie pasowała. Mimo to ze stoickim spokojem wstał z siedzenia i podszedł do dziewczyny przysuwając krzesło. 
-Usiądź sobie wygodnie, a ja sprawdzę, czy faktycznie mówisz prawdę...-Jego głos był spokojny, ale stanowczy.
- Pędzę, lecę, kiecę zadzieram. - Spojrzałam krzywo na mebel. - To podrzynacie mi gardło, skręcacie kark czy co? Bo tak w sumie, kiedy już zaczniecie, nie będę w stanie się zorientować.... – Podeszła do krzesła i usiadła na nim niepewnie. 
-Na razie po prostu chcę Ci przeszperać głowę w poszukiwaniu dowodów na to, że jesteś szpiegiem. Oczywiście nie twierdzę, że nim jesteś. Chcę się upewnić... A tak nawiasem to jaką masz Formę? Dobrze, że chociaż jesteś Białej Krwi, bo jakbyś była Czarna to nie byłbym taki miły.
- Dużo zachodu o laskę, którą już dawno moglibyście  zwyczajnie zabić. - Zauważyła, przekrzywiając głowę. - Forma czy kij wie co, fajnie wiedzieć że jestem białego czegoś tam. Człowieku, jestem zwykłą dziewczyną, która całe szczęście nie skończyła w burdelu, bo nauczyła się, że inaczej też można zdobyć jedzenie. Forma jak forma, proszę, taka jak widzisz, małe chuchro z brudnymi kłakami. Jeżeli mam jakąś inną to świetnie, ja nic nie wiem. - wzruszyła ramionami. 
-Nie jesteśmy jak Czarni i nie zabijamy każdego, kogo podejrzewamy o konszachty z wrogiem. Chcemy mieć dowody. I tak, masz drugą formę. Jesteś Białej Krwi, co znaczy, że masz wrodzone umiejętności magiczne. Do rzeczy...-powiedział i stanął za jej plecami. Położył dłonie na jej ramionach i skierował palce do jej szyi czując pod opuszkami palców puls jej krwi. Zamknął oczy i zaczął używać swoich mentalnych zdolności. Nie wiedziałam, co dokładniej robił, ale prawdopodobnie czytał w jej myślach... Mieś w głowie inną osobę to chyba gorsze niż być zgwałconym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz