niedziela, 9 marca 2014

Od Argony c.d. Tonili


Moje myśli pogalopowały w szaleńczym tempie. "Boli głowa? Skoro jestem w piekle nie może boleć! Przesłuchanie? To są tu jakieś sądy?". Powoli do mnie dotarło, że to wciąż ziemia. Oparłam się o ścianę i mruknęłam do siebie kompletnie ignorując obecność przybyszów.
- Jak stąd wyjdę będę musiała o wszystkim zameldować Mercerowi - jęknęłam w wyobraźni już widząc wkurzoną twarz przywódcy i czując ból jego oczu wbijających się jak sztylety w mózg.
- Sądzisz, że stąd wyjdziesz, suko! - głos brzydkiej, rudej łasicy odbija się od ścian celi.
Kątem oka spoglądam na niego z rozbawieniem. Już nie z nienawiścią. To kretyn! Prostuję się i rozciągam.
- A kto mnie powstrzyma? - mówię patrząc z kpiną w czerwonych oczach.- Ty? Twoja dziwka?
Śmieję się szaleńczym śmiechem. Świat jest taki durny! Niespodziewanie czuję uderzenie w twarz z całej siły. Rudzielec nie wytrzymał i trzasnął mnie pięścią. Z mojego nosa poleciała krew, ale czułam już jak rana się goi. Uśmiechnęłam się paskudnie. Wstałam z pryczy. Byłam o dobre pięć centymetrów wyższa. Usłyszałam szelest i w rękach dziewczyny przy drzwiach pojawił się łuk. Grot wycelowany był w moją pierś. Rudy Ron wycofał się do jej boku i znów czując się pewnie rzucił z nienawiścią:
- Zobaczymy się na przesłuchaniu - i po prostu wyszedł zostawiając mnie oraz tamtą same.
Nie zwracając uwagi na strzałę na cięciwie położyłam się na pryczy i zamknęłam oczy.
- Nie musisz we mnie celować, nie zamierzam uciekać póki nie dowiem się czego ode mnie chcą ci ludzie - mruknęłam. - I daj mi się trochę przespać do "przesłuchania" jak to ładnie ujął Rudy, bo jeśli zasnę na torturach, to nie będzie miało żadnego sensu...

(Tonila?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz