niedziela, 30 marca 2014

Od Erthoran'a- Misja ,,Serce góry" cz.5

Szczerze mówiąc chyba zaczynało mi świtać. Przyjrzałem się dokładnie drzewu. Jak to jesienią, pokrywały je liście w ciepłych odcieniach, choć teraz wiele z nich leżało wokoło mnie. Kora była mocno popękana, pień z pewnością stary i nosząc ślady po pożarze, a konarów było naprawdę niewiele. W sumie drzewo było raczej niepozorne i nie zaciekawiłoby nikogo. Jedyne, co mogło dziwić to fakt, że na korze znajdował się niewielki symbol. Trzeba było jednak naprawdę niesamowicie wytężyć wzrok, by go dojrzeć, nie mówiąc o odczytaniu. Najciekawsza rzecz stała się, kiedy przyłożyłem w pobliżu kawałek pergaminu, który wcześniej był wskazówką. Znak przeszedł na niego i w końcu mogłem odczytać i tak niewyraźne litery. „Czarna Krew.” Ktoś zapewne głowiłby się co to oznacza i szukał jakiś metafor, a ja postanowiłem iść jak najbardziej na dosłowne znacznie. Wyciągnąłem nóż i przeciąłem sobie rękę. Następnie polałem swoją krwią znak na korze. Wypełniła ona całe to miejsce i po chwili spowodowała, że kora zaczęła się łuszczyć i ukazała niewielką pieczęć, przypominającą monetę. Miejsce, w którym była przymocowana do kory nie wyglądało jakby brakowało tam jej fragmentu.
Rozkopałem następnie zmarzniętą po nocy ziemię i w końcu odnalazłem niewielką szkatułkę, do której kluczem miała być ta pieczęć. W końcu mogłem zaprzestać sobie zawracać głowę tym zdaniem. Czas był wracać na śnieżną północ. Choć przyjemnie było zobaczyć inny świat.
Podróż jak wcześniej odbyła się drogą morską. Na statku oddałem się obserwacji dziwnego gatunku, jakim są niewątpliwie ludzie. Jaki był mój wniosek? Jak zwykle - ludzie są dziwni. Mam wrażenie, że przynajmniej w moim mniemaniu tacy pozostaną i jakoś nie śpieszono im, by się zmienić. Przeciwnie, wprost uwielbiają utwierdzać mnie w tym pojęciu ich istoty.
W Itter-Paht jak zwykle leżały zaspy śniegu, a jedynym przerywnikiem, były od czasu do czasu ludzkie miasta, choć i one leżały pokryte zwałami śniegu. Wszechobecna biel była zawsze czymś przyjemnym, lecz teraz inne, cieplejsze kolory też zyskały dla mnie na znaczeniu. Swoją podróż po Itter-Paht rozpocząłem dokładnie w tym samym ludzkim „mrowisku”, lecz postanowiłem odwiedzić mój las. Nie przywoływał miłych wspomnień, wszystkie skryły się za tym ostatnim. Śmierć jest ciekawym zjawiskiem, którego nie da się nie tak, ni owak ominąć. Nie dowiemy się też nigdy, czy coś jest potem, czy też rozmywamy się w pustkę. Znałem każde drzewo, choć niektórzy stwierdziliby, że są identyczne. Dla mnie nie były. Musiałem jednak opuścić swój dotychczasowy dom i ruszyć do „mrowiska”, które miało go zastąpić, choć nie sądziłem by mogło to zrobić.
Dotarłem do miasta i znów szedłem zatłoczoną ulicą. „Mrowisko” zdawało się nie zmienić. Ludzie dalej przepychali się i nie zwracali uwagi na innych. Czasem mogłem odnieść wrażenie, że nawet rozwinęli swoje umiejętności pod tym względem. Po dostaniu się wreszcie do kwatery od razu zostałem skierowany do dowódcy. Jakoś nie śpieszyło mi się na to spotkanie. Nie zapowiadało się ani interesująco, ani zabawnie. Teraz miałem zamiar tylko wydostać się wreszcie tego więzienia.
Czekałem dosyć długo. Dowódca miał najwyraźniej innego gościa. Rozmawiali o czymś tymczasem ja siedziałem i czekałem, aż drzwi się otworzą. Jakoś nie były szczególnie chętne do tego. W pewnym momencie chciałem iść i zostawić to wszystko, nie mogłem jednak wyjść poza teren, pozostawało więc tylko czekać. Po jakiejś godzinie drzwi otworzyły się i jakaś kobieta ruszyła przez korytarz szybkim krokiem. Ja tymczasem zostałem wezwany do środka.
-A więc masz to –powiedział dowódca, kiedy oddałem mu skrzynkę i pieczęć. Otworzył ją następnie i wyciągnął srebrny medalion, któremu począł bacznie się przyglądać. –Wiec wykonałeś swoją misję, możesz odpocząć.
-Mam zamiar stąd odejść –odparłem.
-Nie masz zamiaru i nie zrobisz tego dopóki ja na to nie pozwolę.
Spróbowałem potem jeszcze cos powiedzieć, ale nawet nie chciał słuchać, teraz liczył się tylko medalion, a mnie miało się przyjść pogodzić z faktem, że mam pozostać w oddziale jako szpieg.
Koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz