sobota, 29 marca 2014

Od Tonili c.d. Aerney'a

Szczerze powiedziawszy, to nie miałam pojęcia co robić. Przynajmniej przez chwilę, gdyż strach mnie sparaliżował. Dopiero po chwili ocknęłam się. Cholera! Już nie chodzi o Aerney’a, bo mnie denerwował i mało mnie interesowało, że zaraz go zeżrą. Nie będą mnie tu straszyć jakieś przerośnięte, brzydkie szczury! Spięłam Rosh’a i popędziłam go w kierunku radrodów i chłopaka. W biegu zeskoczyłam z konia i wskoczyłam na jednego ze stworów. Chwyciłam się jego sierści i sięgnęłam po sztylet. Kreatura rzucała się, ryczała i syczała wściekła, ale ja nie ustępowałam. Mój srokacz stanął dęba, gdy jeden z potworów najeżył się na niego gotowy do ataku. Nie odważył się jednak, gdyż koń walił kopytami głośno o podłogę i rżał dziko. Gdy udało mi się wreszcie dobyć broni wbiłam ją z rozmachem prosto między łopatki Radroda. Zwierzę zaryczało wściekle, zarzuciło niezwykle silnie ciałem i zrzuciło mnie z siebie. Potoczyłam się na ziemie, ale szybko się podniosłam. Radrod mocno ranny skoczył w moim kierunku, ale zrobiłam odskok, wypad i zaatakowałam zgrabnie. Bydlak nabił się prosto na moje ostrze i zwalił na ziemię. Odwróciłam się na jednej nodze i stanęłam w lekkim rozkroku. Zauważyłam, że Aerney w swoim ,,pięknym” stylu uporał się z drugą z bestii. Została jedna, która wciąż pożerała martwego już dawno, rozerwanego na kawałki konia chłopaka. Podniósł wielki łeb i łypnął na nas złowrogo. Widząc swoich martwych towarzyszy odwrócił się i odbiegł. Nie mieliśmy zamiaru go gonić, i tak by zbiegł.
Rosh podbiegł do mnie. Poklepałam go lekko po głowie.
-Taki byłeś dzielny, grzeczny konik…
Aerney spojrzał na to, co zostało po jego wierzchowcu.
-Przykro mi-mruknęłam.
-To nic.-Wzruszył ramionami.
Przechyliłam lekko głowę.
-Chyba będziesz skazany jechać ze mną.-Spojrzałam na Rosh’a.-Skarbie, dasz radę ponieść jego szlachetne dupsko?
Wierzchowiec zwiesił głowę i skubnął źdźbła trawy.
-To chyba znaczy, że tak. Ładuj się-powiedziałam do chłopaka i dosiadłam Rosh’a.-Jedziesz z tyłu.
Dziki przewrócił oczyma i wykonał polecenie. Po chwili ponownie gnaliśmy w kierunku Hornvill.

<Aerney?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz