czwartek, 13 marca 2014

Od Godreth'a c.d. Kim

Wpatrywałem się nieustępliwie w przerażoną twarz powalonego chłopaka. Miał może 17 lat. Wysoki, chudy, pryszczaty z krótkimi, przetłuszczonymi włosami. Poczułem smród jego moczu. Zlał się w gacie. Głupi. Żółta ciecz mieszała się z wodą na ziemi.
-Warto było, chłoptasiu?-zapytałem. Perfidnie naplułem mu na kępę skołtunionych włosów.
Młodzik szarpnął się, ale na nic mu to. Wbiłem mu mocniej kolano w kręgosłup.
-I co ja mam z Tobą zrobić?-Uniosłem do góry jedną brew i poklepałem go lekko po policzku.
Unieruchomiony chłopak spojrzał na mnie i zaraz, jak małe dziecko, kuląc głowę, cichym, szczególnym głosem powiedział:
-Nie zabijaj mnie…
Mimo iż w duchu śmiałem się do rozpuku zachowałem powagę. Chwyciłem jedno z jego uszu i sprawnym ruchem odciąłem je od reszty głowy rzucając do rynsztoku. Zdał sobie sprawę co się właśnie stało, a z jego gardła wydobył się rozpaczliwy, przenikliwy krzyk.
-Mam nadzieję, że będzie Ci łatwiej, gdy nie będziesz słyszeć żałosnych głupstw, jakie wypowiadasz-mruknąłem, chwytając drugą małżowinę.
Wrzeszczał w niebogłosy, ale nic mu to nie dało. Drugie ucho zostało rzucone w to samo miejsce co wcześniej uprzednie. Krew tryskała z ran. Czułem na sobie przerażone spojrzenie jeńca Kim i jej samej. Chwyciłem go za włosy i odgiąłem mu głowę, a potem zarżnąłem jak świnię. Krew bryznęła na wilgotne podłoże i popłynęła z jego ust. Oczy zaszły mu mgłą, a głowa uderzyła głucho o kamień.
Zszedłem z niego i gestem pospieszyłem Czarną, mając nadzieję, że jej brutalność zapewni mi trochę rozrywki. O ile była brutalna…

<Kim?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz