niedziela, 30 marca 2014

Od Argony- ,,Ja"


Ocknęłam się jakiś czas później. Zdecydowanie żyłam. Widocznie chcieli mnie jeszcze do czegoś wykorzystać. Jak wszyscy. Podniosłam się z ziemi. Moje rany już się goiły. To dziwna przypadłość... Nigdy wcześniej jej nie zauważyłam. Czy to znaczy, że TO rośnie? Staje się silniejsze? Nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi. Nie tu. Usiadłam na pryczy. Wzięłam zamach i z całej siły przywaliłam ręką w kant, rozdzierając skórę do kości. Jęknęłam, a z ręki polała się szkarłatna krew. Podniosłam ją do góry i przyjrzałam się jej uważnie. Obserwowałam jak rana powoli się zamyka, aż wreszcie pozostała tylko niewielka pręga.
- Niesamowite... – szepnęłam, cały czas patrząc na zakrwawioną skórę. - To wyjaśnia, czemu nie zginęłam podczas tamtego starcia...
Nie czułam już nic. Myślałam, że na tym świecie może być jeszcze jakieś dobro. Zła od ludzi doświadczyłam jako dziecko, gdy wymordowali lub zniewolili całą moją wioskę. Potem od Czarnych, gdy u nich służyłam, a teraz u Białych, mimo że ich nazwa jest najbardziej niewinna... Jak na razie okazali się najgorsi. Ale nie gorsi niż ja. I co powinnam teraz robić? Zawsze otrzymywałam rozkazy od Mercera. Zabij, ukradnij, znajdź, przynieś, zdobądź, chodź... a teraz co? On mi nie powie. Jest daleko. Czy powinnam umrzeć? Ale po co? Życie nie ma sensu, śmierć nie ma sensu... więc co go ma?
~ Zniszczenie ~ głęboki głos w mojej głowie wyszeptał to słowo, jakby było zbawieniem.
Tak, tą drogą właśnie podążam. Nie ku życiu, nie ku śmierci, władzy, przetrwaniu… Ku Zniszczeniu. Pozostanę tu do końca, aż do końca świata... i zniknę razem z nim. A jeśli umrę wcześniej? To nic! Moja dusza pozostanie w tym świecie! Mogę odnaleźć innego nosiciela!
Roześmiałam się jak szaleniec. Czasem mi się wydaje, że to co mówię lub myślę nie ma sensu, lecz mimo to i tak podążam tą pokręconą drogą. Bo cóż mi pozostało? Śmiałam się coraz głośniej i głośniej, mrok wokół mnie gęstniał, ból w całym ciele wzmagał. Czułam, że ulegam przemianie. Znowu. Co się ze mną dzieje? Tracę koncentrację? Nigdy mi się to tak często nie zdarzało... Czyżbym słabła?
W tym momencie zamek w drzwiach szczęknął i znów ujrzałam Brann'a. Przestałam się śmieć. Cień wrócił na swoje miejsce.
- Jeśli chcesz się dalej bawić, to niestety ci to uniemożliwię... – mruknęłam.
- Tym razem nie przyszedłem się bawić.- Mężczyzna wyglądał jakby przed chwilą coś go bardzo zdenerwowało - Mamy dla ciebie propozycję...

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz