poniedziałek, 31 marca 2014

Od Erthoran'a c.d. Diany

Dobrze, mam się zasymilować z oddziałem. Łatwo powiedzieć, gorzej z praktyką. Jak ja niby mam współistnieć z tak dziwnymi istotami, jakimi są ludzie? Choć dziwnie to brzmi w ustach kogoś, kto sam jest człowiekiem. Dalej jednak miałem wrażenie, że diametralnie się od nich różnię. Jedyny plus, jaki odczuwałem po ukończeniu tej misji, to fakt, że mogłem swobodnie poruszać się zarówno na terenie, jak i poza siedzibą. Postanowiłem więc odwiedzić kilku starych przyjaciół.
Ruszyłem zatem w kierunku bramy. Po drodze dokładnie obejrzałem cały budynek i postarałem się zwrócić uwagę na jego mieszkańców, ale drzewa wydały mi się bardziej interesujące. Zamiast, więc na ludzi, patrzyłem na kilka świerków i jakąś niepozorną brzozę.
Brama była w całości wykonana z jakiegoś czarnego metalu. Nie powiedziałbym, że posiadam na ich temat jakąkolwiek wiedzę, więc zupełnie nie zastanawiałem się nad tym, jaki jest to metal. Pchnąłem wrota, które okazały się wystarczająco ciężkie, bym mógł mieć z tym pewien problem. Kiedy jednak je otworzyłem, zamiast ujrzeć normalnej, ruchliwej, hałaśliwej ulicy mrowiska, pełnej przepychających się ludzi, ujrzałem rudowłosą dziewczynę, do której ulica była jedynie tłem, aczkolwiek raczej nie specjalnie interesującym. Wlepiła we mnie wzrok, a ja, raczej niedoświadczony w kontaktach z ludźmi, nie za bardzo wiedziałem co zrobić. Zastanawianie się nad tym nie miało sensu. I tak nigdzie nawet w otchłaniach mojego umysłu nie znalazłbym żadnej odpowiedzi, postanowiłem, wiec czekać na dalszy rozwój wydarzeń.

<Diana?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz