niedziela, 2 marca 2014

Od Leali c.d. Filii

Zamrugałam wpatrując się w przywrócony, mam nadzieję, do pierwotnego stanu sztylet. W momencie kiedy się rozpadł, poczułam irracjonalną chęć rozpłakania się. Dziwne... Żeby było śmieszniej, już mam szklanki w oczach.
- Oddawaj- syknęłam, wyrywając mu broń z rąk i przytulając ją do piersi tak, jak czasem dzieci przytulają swoje zabawki. Całe szczęście z dwojga złego padło na chwilową anihilację prezentu od Pączuszka, a nie tego...tego mojego. Spojrzałam na chłopaka. Patrzył na mnie urażony. Zmrużyłam oczy. - Czy wy nie możecie, nie wiem, przyczepiać sobie gdzieś na plecach jakiś znaczków "uwaga, mag", czy coś? Ludziom byłoby o wiele łatwiej was omijać szerokim łukiem. - prychnęłam, przyciskając sztylet do ciała jakby był moim własnym dzieckiem. No dobra, to przesada, dzieckiem bym nie ucinała ludziom głów. - I może nie wpakowałbym się na chodzącą encyklopedię magii. Ten wykład zmienił moje życie o tyle, że wkurzacie mnie jeszcze bardziej niż do tej pory. - dodałam, łypiąc na niego spod byka. Cosik rozmazany... Jakaś kolejna sztuczka? Tej z gatunku byłem i mnie nie ma, okradnę cię do zera? Bo jak tak to za wiele zabrać mi nie może...
Ale nie, to nie jego wina, ta mgiełka to moje łzy. O, wystarczyło mrugnąć i już jedna skapła. I druga. U. Zimno trochu jest, szczypać może. Ale w sumie dlaczego płaczę? Przecież to tylko kolejny kretyn co niszczy mi rzeczy, no. Co prawda ta rzecz jest dość ważna... Aj, Pączuszku,oswoiłeś mnie to teraz odpowiadaj za swoje czyny, zajeb chłopca na miejscu jak stoi, bo jam na to za słaba cosik. Hm... Chociaż... Naprawił mi go. Powinno być dobrze. Sztylecik jest w końcu w swojej starej formie. Nie powinno mi być smutno. A może... Może wcale nie jest. Podobno płaczemy nie przez konkretne emocje, a stres. Fakt, zestresowałam się trochę i...
- Cholera! - pisnęłam cicho, czując jak moje palce zaczynają szczypać. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że ściskałam sztylet tak mocno, że aż za bardzo. Lewa dłoń osunęła mi się trochę i tym sposobem rozcięłam sobie trochę opuszki jej palców. I... Teraz rozpłakałam się na dobre.

<No i co zrobiłeś? Filuś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz