sobota, 1 marca 2014

Od Rais- Misja ,,Szybka akcja"

Jak zwykle po udanym dniu zabawiłyśmy się z dziewczynami, Pryzmą i Rajcą. Grałyśmy w karty, kości itp. Wieczór minął w miarę szybko. Jedyne co pamiętam to, to że zasnęłam jak zabita.
Kiedy się obudziłam, jak to mam w zwyczaju, przetarłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. To było coś innego... Zwykle mam inny sufit, koc i w ogóle... Spojrzałam na prawo. Zobaczyłam Rajcę, leżała obok mnie, i to chyba w jej łóżku. Lekko ją szturchnęłam.
-Obudziłaś się już? - Spytała ziewając.
Kiwnęłam głową.
-Wino chyba ci szkodzi... na umysł. Szalałaś wczoraj wieczór, a potem w nocy wstałaś i wgramoliłaś mi się do łóżka- powiedziała dziewczyna patrząc w przestrzeń.
-Rozumiem...
Wylazłam z łózka i poszłam się przebrać. Nie zajęło mi to długo. Jeszcze na chwilę usiadłam na krześle i zaczęłam się kręcić. Nagle zauważyłam kopertę na biurku.

Riwer, dostajesz misje. Musisz zabić niejaką Ajden Melionera. Jest córką właściciela karczmy ,,Czerwona Podkowa", jak i tamtejszą tancerką. Udaj się do Reflosu, to niedaleko więc wracaj szybko. A, i dziewczyna jest brunetką, tyle mogę powiedzieć. Powodzenia, Riwer! 
~Elegia.

Przeczytałam list i westchnęłam. Trochę dużo ostatnio tych misji... Ale cóż, wzięłam ze sobą mój łuk, który był na takie właśnie okazje. Zabrałam pięć strzał. Do pasa włożyłam dwa sztylety. Miecz zostawiłam w spokoju, za duży na takie rzeczy.
Szybko wybiegłam na zewnątrz. Zakradłam się do jednej ze stajni. Cichaczem wślizgnęłam się do pierwszego boksu i osiodłałam migiem konia. To była siwa klacz.


Wskoczyłam na nią i pogalopowałam od wejścia do stajni, do bramy frontowej naszego miasta. Skręciłam na południe, w las. Dałam chwile odpocząć klaczy i ruszyłam dalej. Po niecałej godzinie byłam w Reflos. Konia zostawiłam w lesie nieopodal. Szybko cieniem przeszukałam całe miasto. Karczma była za dwie ulice w lewo. Popędziłam tam i ukryłam się za beczkami. Z ukrycia oglądałam występy zespołów i tancerek. W końcu na całą karczmę rozległ się donośny głos:
-A teraz moi drodzy, moja córka - Ajden!
Zza kurtyn wyszła wysoka, szczupła dziewczyna. Zatańczyła zgrabnie, powabnie i z pasją.. Po występie ukłoniła się i zeszła ze sceny.
Śledziłam ją aż wyszła na zewnątrz. Podeszła do jakichś stoisk, pewnie kupowała jedzenie do domu. Była okrutna... ile można wybierać co zjeść?! Wystarczy sam chleb! Zajęło jej to pół godziny. W końcu skręciła w alejkę. Szybko wspięłam się na dach budynku. Wyjęłam łuk. Napięłam go, wystrzeliłam. Idealnie trafiło w jej pierś. Padła od razu. Zeskoczyłam do niej. Otworzyłam właz do kanałów i wepchnęłam tam ciało. Popłynęło wraz z prądem.
Wróciłam to klaczy. Czekała gotowa do podróży. Popędziłam do swojego oddziału po drodze zostawiając klacz w jej stajni. Właściciel naprawdę się zdziwił kiedy w jego boksie pojawił się skradziony koń. Poszłam do pokoju Erica. Zapukałam. Nikt nie odpowiadał.
-Wchodzę! - krzyknęłam
Zobaczyłem Erica śpiącego na kanapie. Puknęłam go palcem w głowę. Po chwili się obudził, był zdenerwowany.
-Co ty robisz Rais?!- zapytał niemrawo.
-Wykonałam misje.
Facet trochę się uspokoił.
-Dobrze. Tym razem dostaniesz inną nagrodę.
Wstał z sofy i podszedł do szafy. Pogrzebał gdzieniegdzie i w końcu wyjął czarny strój.
-To strój bojowy. Twój rozmiar.
Przyjęłam podarunek i wróciłam do pokoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz